Na dole trasy w Bergün znajduje się piętnastowieczny średniowieczny kościół, mieszkańcy ciągnący zakupy (i dzieci) na sankach oraz dwuosobowy wyciąg krzesełkowy na szczyt trudniejszego toru saneczkowego w mieście, Darlux-Bergün.
Darlux-Bergün otrzymuje od SwitzerlandMobility ocenę „umiarkowaną”. Ale oblodzone warunki sprawiają, że czuje się on jak wyzwanie, ponieważ moje sanki wpadają w rampy na ciasnych zakrętach.
Jazda na sankach nie jest pozbawiona ryzyka – możesz zostać potrącony przez innych saneczkarzy lub wypaść spod kontroli. Wypożyczalnie w Bergün i innych miejscach uczą początkujących podstaw, w tym kierowania się na bok toru w przypadku wytarcia, utrzymywania tempa z innymi saneczkarzami i noszenia kasku.
„Kiedy wchodzisz na wyciąg krzesełkowy, słyszysz wszystkie te wrzaski pod tobą”, mówi Nicholas Houghton, brytyjski artysta, którego spotkałem w jadalni Kurkhaus Bergün, cudownie odrestaurowanego secesyjnego hotelu, w którym zabunkrowałem się w mieście. „To 50 procent terroru i 50 procent czystej przyjemności”.
Houghton, 69, po raz pierwszy odwiedził Bergün (populacja około 500) w 1990 roku i został uzależniony. Wraca każdej zimy. „Wziąłem się za sanki”, mówi Houghton. „Pierwsze kilka lat było najlepsze i najgorsze, ponieważ nie mogłem odpowiednio kontrolować sanek. Potem nauczyłem się hamować”.
Moje umiejętności hamowania wciąż się rozwijają, kiedy Houghton i ja wybieramy się razem na nocną przejażdżkę na sankach na trasie Bergün-Preda. Nasza trasa, magiczna w ciemności, prześlizguje się obok oświetlonych kamiennych łuków wiaduktów i pod błyszczącymi gwiazdami.
Śledzenie historii saneczkarstwa w Davos
Podczas gdy kolej sprowadziła sanki do Bergün, XIX-wieczna pandemia była częściowo odpowiedzialna za popularność tego sportu w pobliskim Davos.
„Ludzie przyjeżdżali tu do sanatoriów, aby leczyć się z gruźlicy, i właśnie wtedy saneczkarstwo dla przyjemności zaczęło się naprawdę rozwijać” – mówi Ursula Bevan, docent w Wintersport Museum Davos na głównej ulicy miasta, Promenadzie. Małe muzeum jest pełne zabytkowych sanek, sprzętu narciarskiego i zdjęć znanych gości, w tym Arthura Conan Doyle’a, który zatrzymał się w Davos, gdy jego żona leczyła się z gruźlicy.
W latach 70. XIX wieku, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy narciarstwo zjazdowe zaczęło nabierać rozpędu w słynnym teraz kurorcie, angielscy turyści (w tym chorzy na gruźlicę) zaczęli jeździć na drewnianych sankach dla zabawy. „Zazwyczaj zatrzymywali się w hotelach lub klinikach i po prostu zjeżdżali na sankach gdziekolwiek” – mówi Bevan. „Każde stare wzgórze by się nadawało”.